Kobo Libra Colour

2 mi­nut(y)

30 kwiet­nia te­go ro­ku roz­po­czę­ła się sprze­daż czyt­ni­ka Ko­bo Li­bra Co­lo­ur. Wg wie­lu opi­nii to po­ten­cjal­nie naj­lep­szy czyt­nik do­stęp­ny w naj­bliż­szej per­spek­ty­wie cza­so­wej. Po ko­lei roz­pa­trzę je­go bu­do­wę, funk­cje i moż­li­wo­ści.

Naważniejsze parametry sprzętowe?

  • pro­ce­sor Me­dia­Tek MT8113T i 1 GB pa­mię­ci RAM,
  • 32 GB eMMC,
  • Wi­Fi (b/g/n/ac) 2,4 i 5 GHz oraz Blu­eto­oth®,
  • 7” ekran E-ink Ka­le­ido™ 3 z try­ba­mi Fa­st­GLR oraz Dark Mo­de.

3 pierw­sze pa­ra­me­try wy­da­ją się zu­peł­nie wy­star­cza­ją­ce. Choć tu zda­nia sa po­dzie­lo­ne – dla jed­nych czyt­ni­ki Ko­bo są wy­star­cza­ją­co szyb­kie, a dla in­nych to „żół­wie”. Szcze­gól­nie w po­rów­na­niu z Kin­dle Scri­be, któ­ry po­wszech­nie oce­nia­ny jest ja­ko „śmi­ga­ją­cy”.

Naj­bar­dziej zwra­ca­ją­cym uwa­gę pod­ze­spo­łem jest ekran. To zo­sta­nie omó­wio­ne po­ni­żej…

E-ink Kaleido™ 3

  • ekra­ny Ka­le­ido są ciem­niej­sze niż ekra­ny Car­ta, więc wy­ma­ga­ją oświe­tle­nia nie­mal przez ca­ły czas, w prze­ci­wień­stwie do czyt­ni­ków czar­no-bia­łych,
  • treść ko­lo­ro­wa bę­dzie wy­świe­tla­na w roz­dziel­czo­ści za­le­d­wie 150 ppi,
  • Ka­le­ido 3 mo­że wy­świe­tlić 4096 ko­lo­rów, czy­li ty­le, ile za­zwy­czaj moż­na spo­tkać w dru­ko­wa­nych ga­ze­tach,
  • pod­kre­śla­ne w spe­cy­fi­ka­cji try­by Fa­st­GLRDark­Mo­de, to im­ple­men­ta­cje zna­nych z in­nych czyt­ni­ków ko­lej­no try­bu A2 – zwięk­sza pręd­kość od­świe­ża­nia ekra­nu do ok. 8 kla­tek na se­kun­dę oraz tryb ciem­ny, w któ­rym ja­sno­si­wy tekst jest wy­świe­tla­ny na ciem­no­sza­rym tle.

Tak wy­glą­da w prak­ty­ce po­rów­na­nie ekra­nów no­we­go Ko­bo Li­bra Co­lo­ur z Kin­dle Pa­per­whi­te 5 przy wy­łą­czo­nym oświe­tle­niu w ja­sny dzień:

Kobo Libra Colour vs Kindle PW 5 bez oświetlenia. Kobo Libra Colour vs Kindle PW 5 bez oświetlenia.

Przy oświe­tle­niu włą­czo­nym na max., ko­lo­ry są le­piej wi­docz­ne, kon­trast też się zwięk­sza, ale ta­kie użyt­ko­wa­nie jak dla mnie jest nie­ak­cep­to­wal­ne i nie­wie­le róż­ni się od wpa­try­wa­nia w do­bre ekra­ny LCD (np. z fil­tra­mi nie­bie­skie­go świa­tła). Wy­gląd tak roz­świe­tlo­nych ekra­nów moż­na zo­ba­czyć w ma­te­ria­łach pro­mo­cyj­nych pro­du­cen­ta i na gra­fi­kach u sprze­daw­ców.

To także e-notatnik

Moż­li­wość za­zna­cza­nia i ry­so­wa­nia ry­si­kiem, to du­ży atut, zwięk­sza­ją­cy za­uwa­żal­nie moż­li­wo­ści te­go sprzę­tu.

Zgod­ność z ry­si­kiem Ko­bo Sty­lus 2 (któ­ry nie­ste­ty trze­ba do­ku­pić osob­no) spra­wia, że jest to naj­bar­dziej kom­pak­to­we urzą­dze­nie z ekra­nem e-ink (prz­yn­ajmniej je­śli cho­dzi o glo­bal­ną do­stęp­ność i po­mi­nie­my chiń­skie pro­to­ty­py), któ­re umoż­li­wia no­to­wa­nie, a tak­że za­zna­cza­nie ry­si­kiem frag­men­tów. Tak­że w ko­lo­rze.

Istotne uzupełnienia

  • fi­zycz­ne przy­ci­ski zmia­ny stron to ko­lej­ny ogrom­ny atut i zu­peł­nie nie ro­zu­miem, cze­mu np. Ama­zon te­go zda­je się nie za­uwa­żać,
  • czyt­nik jest wo­do­od­por­ny, więc nie­strasz­ne mu za­chla­pa­nia i in­ny drob­ny kon­takt z wo­dą,
  • ob­słu­ga Dys­ku Go­ogle i Drop­bo­xa, oraz oczy­wi­ście Mo­zil­la Po­cket otwie­ra dro­gę do bez­prze­wo­do­we­go do­star­cza­nia e-bo­oków i in­nych tre­ści na czyt­nik,
  • w tym czyt­ni­ku moż­li­wa jest wy­mia­na pod­ze­spo­łów i do­stęp­ne są czę­ści za­mien­ne – to po­wrót stan­dar­dów z po­cząt­ku ist­nie­nia czyt­ni­ków, któ­re moż­na by­ło bez pro­ble­mu otwo­rzyć i np. wy­mie­nić aku­mu­la­to­rek,
  • Ko­bo zna­ne jest z bar­dzo roz­bu­do­wa­nych moż­li­wo­ści usta­wie­nia czcio­nek, in­ter­li­nii i mar­gi­ne­sów.

Czy cze­goś tu bra­ku­je?

Łyżka dziegciu

  • Ko­bo zna­ne jest rów­nież z bez­na­dziej­nej ob­słu­gi for­ma­tu PDF. Brak ja­kich­kol­wiek funk­cji uspraw­nia­ją­cych od­biór te­go waż­ne­go for­ma­tu. 7 ca­li tro­chę ni­we­lu­je nie­czy­tel­nie ma­łe tek­sty, ale tyl­ko mi­ni­mal­nie,
  • Ko­bo rów­nież zna­ne jest z uży­wa­nia pro­ble­ma­tycz­ne­go me­cha­ni­zmu słow­ni­ków. Ich ja­kość i ogól­na do­stęp­ność są da­le­kie od opty­mal­nych.

Podsumowanie

Na pierw­szy rzut oka, no­we Ko­bo wy­da­je się być ide­al­ne. Ma wszyst­ko, co jest do­stęp­ne przy obec­nych moż­li­wo­ściach tech­no­lo­gicz­nych. Oczy­wi­ście ekran jest, ja­ki jest, ale jak chce­my ko­lor w czyt­ni­ku, to ni­cze­go lep­sze­go, pó­ki co nie ma.

Czyt­nik jest roz­bie­ral­ny, co uła­twia na­pra­wy i mo­dy­fi­ka­cje, wo­do­od­por­ny, ma przy­ci­ski, do­bry sys­tem (nie An­dro­ida, któ­ry do czyt­ni­ka pa­su­je „jak pięść do no­sa”), roz­miar jesz­cze urzą­dze­nia re­al­nie mo­bil­ne­go.

Obec­na wy­ce­na jest przy­zwo­ita. W Pol­sce po­ni­żej 1000 zł, co spra­wia, że jest od­czu­wal­nie tań­szy od kon­ku­ren­cji, któ­ra ma mniej­sze moż­li­wo­ści (np. brak opcji no­tat­ni­ka) i gor­sze im­ple­men­ta­cje ekra­nu E-ink Ka­le­ido™ 3. W prak­ty­ce no­we Ko­bo nie ma kon­ku­ren­cji.

Oczy­wi­ście sam eko­sys­tem Ko­bo nie jest w peł­ni zop­ty­ma­li­zo­wa­ny dla pol­sko­ję­zycz­nych czy­tel­ni­ków. Na przy­kład nie wspie­ra obec­nych na na­szym ryn­ku abo­na­men­tów. Oso­bi­ście nie ko­rzy­stam (zbyt ma­ło czy­tam, by by­ło to dla mnie opła­cal­ne).

Komentarze